Kutia z języka ukraińskiego, po polsku kucja (podaję za 'Słownikiem ilustrowanym języka polskiego’ M. Arcta z 1916 roku) wieczerza w wigilię Bożego Narodzenia; kasza z makiem słodzonym, na tę wieczerzę gotowana. To właśnie ona, an nie jak dziś barszcz z uszkami, stanowiła główne danie na świątecznych stołach wschodniej Polski, Ukrainy, Litwy i Białorusi.
Do jej przygotowania potrzebna jest łuszczona pszenica, miód, mak i rodzynki. Moja mama i obie babcie dodawały do niej jeszcze potłuczone orzechy, skórkę pomarańczową i inne bakalie, które były w domu. Jest to jedna z tych potraw, które robi się na tak zwane 'oko’ doświadczonej kucharki, jednak dla tych, które będą się za nią brać po raz pierwszy podaję orientacyjne wagi produktów:
- 20dag pszenicy
- 15dag maku
- 5dag rodzynków
- wanilia
- cukier
- miód
Pszenicę należy dobrze wypłukać w zimnej wodzie, a najlepiej zostawić ja namoczoną na kilka godzin, jeśli pozwala na to czas i ugotować. 20 dag gotuje się do miękkości około 3-4 godzin. Potem odcedzamy i studzimy. Równolegle z pszenicą szykujemy mak. Parzymy go wrzątkiem i gotujemy na małym ogniu, aż makowe ziarenka dają się rozetrzeć w palcach. Ugotowany mak trzeba dwukrotnie zmielić na maszynce do mięsa lub utrzeć w makutrze, jeśli kto posiada. Przetarty mak i ugotowaną pszenicę mieszamy z bakaliami (rodzynki muszą być sparzone). Słodzimy do smaku miodem rozpuszczonym w wodzie.
Kutia najlepiej smakuje, kiedy jest dobrze schłodzona, więc nie żałujmy jej miejsca w lodówce.
Leave a Reply