Przepis na ide­al­ne fryt­ki bel­gij­skie i sos belgijski

Idealne fryt­ki bel­gij­skie są gru­be i dłu­gie, chru­pią­ce na ze­wnątrz i mięk­kie w środ­ku. Gdy spró­bu­jesz do­brze zro­bio­nych fry­tek bel­gij­skich ze świe­żych ziem­nia­ków, to za­po­mnisz o fryt­kach mro­żo­nych czy mod­nych ostat­nio dłu­gich i cien­kich. Jak więc zro­bić ide­al­ne frytki?

PO PIERWSZE SPRZĘT

Aby uzy­skać ide­al­ne fryt­ki oraz by re­zul­tat był po­wta­rzal­ny mu­sisz za­in­we­sto­wać we fryt­kow­ni­cę. Ani na pa­tel­ni, ani w ron­dlu nie bę­dziesz mieć kon­tro­li nad tem­pe­ra­tu­rą sma­że­nia, a przy­go­to­wy­wa­nie fry­tek „na oko” da za każ­dym ra­zem nie­co in­ny re­zul­tat. Nie bę­dę po­le­cać kon­kret­ne­go mo­de­lu, wy­bór w skle­pach jest du­ży, su­ge­ru­ję tyl­ko, że war­to do­pła­cić za mo­del ze „stre­fą zim­na” pod grzał­ką, dzię­ki te­mu je­śli ka­wa­łek fryt­ki wpad­nie po­za ko­szyk to nie spa­li się na węgiel.

Druga ko­niecz­na in­we­sty­cja jest nie­wiel­ka, bo za­le­d­wie kil­ku­zło­to­wa. Zaopatrz się ko­niecz­nie w ręcz­ną kra­jal­ni­cę do fry­tek. To dwu­czę­ścio­we na­rzę­dzie skła­da­ją­ce się z tną­cej krat­ki i tło­ka do­ci­ska­ją­ce­go ziem­nia­ki. Pokrojenie ziem­nia­ka na ide­al­ne, rów­ne fryt­ki trwa za je­go po­mo­cą za­le­d­wie sekundę.

Nie skuś się cza­sem na tar­cze tną­ce do fry­tek bę­dą­ce wy­po­sa­że­niem nie­któ­rych ro­bo­tów ku­chen­nych. Praktyka wy­ka­zu­je, że fryt­ki kro­jo­ne w ten spo­sób są za­krzy­wio­ne i krót­kie, bo trud­no utrzy­mać we wnę­trzu ma­szy­ny ziem­nia­ka usta­wio­ne­go we­dług dłuż­szej osi. Co wię­cej, w efek­cie otrzy­mu­je się bar­dzo du­żo ścin­ków nie na­da­ją­cych się do smażenia.

PO DRUGIE FRYTURA

Ojczyzną fry­tek jest Belgia. A Belgowie sma­żą je na fry­tu­rze wo­ło­wej, czy­li ra­fi­no­wa­nym ło­ju z nad­ner­czy. Frytura ma sta­łą kon­sy­sten­cję, bia­ły ko­lor i prak­tycz­nie nie ma za­pa­chu. Wygląda po­dob­nie jak sma­lec, ale nie jest smarowna.

Z ca­łe­go ser­ca po­le­cam sma­że­nie na fry­tu­rze wo­ło­wej, z pa­ru powodów:

  • Nie zmie­nia sma­ku fry­tek, któ­re dzię­ki te­mu sma­ku­ją ziem­nia­ka­mi, a nie olejem.
  • Nie wsią­ka w ziem­nia­ki i jest „su­cha” w do­ty­ku, dzię­ki cze­mu jest bar­dzo oszczęd­na w sto­so­wa­niu, a fryt­ki sma­ku­ją… tak, ziem­nia­ka­mi, a nie olejem.
  • Jest bar­dzo trwa­ła. Zawiera pra­wie wy­łącz­nie na­sy­co­ne oraz jed­no­nie­na­sy­co­ne kwa­sy tłusz­czo­we, dzię­ki cze­mu jest od­por­na na wy­so­ką tem­pe­ra­tu­rę i utle­nia­nie. Nie trze­ba jej prze­cho­wy­wać w lo­dów­ce. Można jej uży­wać wielokrotnie.
  • Ma wy­so­ką tem­pe­ra­tu­rę dy­mie­nia (230 stop­ni), więc nie roz­kła­da się w tem­pe­ra­tu­rach sto­so­wa­nych we frytkownicy.

Jedynym pro­ble­mem jest sła­ba do­stęp­ność fry­tu­ry wo­ło­wej w Polsce (ja ku­po­wa­łem w in­ter­ne­cie im­por­to­wa­ną z Belgii). Jeśli masz pro­ble­my ze zdo­by­ciem te­go tłusz­czu, mo­żesz pró­bo­wać z fry­tu­rą pal­mo­wą (olej pal­mo­wy rów­nież ma neu­tral­ny smak, nie wsią­ka w po­tra­wy i ma wy­so­ką tem­pe­ra­tu­rę dy­mie­nia). Nie po­le­cam in­nych tłusz­czów, mo­żesz pró­bo­wać na wła­sną od­po­wie­dzial­ność. Pamiętaj jed­nak, że więk­szość ole­jów ro­ślin­nych zmie­nia smak fry­tek i jest mniej od­por­na na tem­pe­ra­tu­rę i utlenianie.

PO TRZECIE ZIEMNIAKI

Knajpy z fryt­ka­mi bel­gij­ski­mi spro­wa­dza­ją spe­cjal­ne od­mia­ny ziem­nia­ków z Belgii, są one jed­nak trud­no do­stęp­ne dla zwy­kłe­go kon­su­men­ta. Musisz się więc za­do­wo­lić kra­jo­wy­mi od­mia­na­mi ziem­nia­ków. Nadają się ta­kie, któ­re nie roz­wa­la­ją się po ob­rób­ce ter­micz­nej. Ja pró­bo­wa­łem z do­bry­mi efek­ta­mi z ziem­nia­ka­mi ści­śle fryt­ko­wy­mi (od­mia­na Jelly) oraz z od­mia­na­mi Obama oraz Colomba. Jeśli od­mia­na ziem­nia­ków prze­zna­czo­na jest na plac­ki ziem­nia­cza­ne lub pu­ree, to ro­bie­nie z nich fry­tek da­ruj so­bie, bo nie uzy­skasz do­bre­go efek­tu (fryt­ki bę­dą się kle­ić i rozsypywać).

PO CZWARTE TECHNOLOGIA

1. Ziemniaki obie­ra­my i kro­imy za po­mo­cą ręcz­nej kra­jar­ki. Ziemniaka lek­ko wbi­ja­my pio­no­wo w krat­kę tną­cą i ener­gicz­nie do­ci­ska­my tło­kiem. Ścinki o ma­łej gru­bo­ści wyj­mu­je­my (nie ma sen­su ich sma­żyć, bo się przy­pa­lą, mo­że­my je wy­ko­rzy­stać do zu­py ja­rzy­no­wej), fryt­ki zaś peł­no­wy­mia­ro­we wkła­da­my do mi­ski lub garn­ka wy­peł­nio­ne­go wodą.

2. Pocięte fryt­ki po­win­ny wy­mo­czyć się w wo­dzie co naj­mniej pół go­dzi­ny, by wy­płu­kać nad­miar skro­bi. Dzięki te­mu nie bę­dą się skle­jać. Jeśli ma­my mniej cza­su na­le­ży do­kład­nie wy­płu­kać je w bie­żą­cej wodzie.

3. Fryturę roz­grze­wa­my do 140 stop­ni. Uwaga, tłuszcz sta­ły (a ta­kim jest fry­tu­ra) na­le­ży roz­to­pić w ron­del­ku i wlać do fryt­kow­ni­cy w po­sta­ci płyn­nej. Nidy nie na­le­ży wkła­dać sta­łe­go tłusz­czu do pu­stej fryt­kow­ni­cy. Do tak roz­grza­nej fry­tu­ry wkła­da­my por­cja­mi su­ro­we fryt­ki i sma­ży­my 7 mi­nut. Po wy­ję­ciu po­win­ny być mięk­kie i na­dal ja­sne. Wykładamy ja na bla­chę wy­ło­żo­ną ręcz­ni­ka­mi pa­pie­ro­wy­mi by wchło­nę­ły nad­miar tłuszczu.

4. Istota fry­tek bel­gij­skich po­le­ga na dwu­krot­nym sma­że­niu. Drugie sma­że­nie ro­bi­my w tem­pe­ra­tu­rze 170 stop­ni przez oko­ło 4 mi­nu­ty. Frytki po­win­ny się za­zło­cić i stać się chru­pią­ce, po­zo­sta­jąc mięk­kie w środ­ku. Wykładamy je na ręcz­ni­ki pa­pie­ro­we, a póź­niej prze­kła­da­my do mi­ski i so­li­my mieszając.

Frytki są pra­wie gotowe.

PO PIĄTE SOSY

Belgowie je­dzą fryt­ki z ty­sią­ca­mi róż­nych so­sów. Oprócz oczy­wi­stych so­sów go­to­wych (ma­jo­nez i ket­chup) czę­sto ro­bię sos bel­gij­ski we­dług na­stę­pu­ją­ce­go przepisu:

  • Drobno sie­kam śred­niej wiel­ko­ści ce­bu­lę i za­le­wam łyż­ką sto­ło­wą octu na oko­ło mi­nu­tę, aż za­cznie pusz­czać sok.
  • Po mi­nu­cie do­da­ję sól i pieprz.
  • Dodaję 4 łyż­ki sto­ło­we ma­jo­ne­zu i dwie pi­kant­ne­go ketchupu.
  • Mieszam do­kład­nie. Gotowe.

Leave a Reply